Fajny, fajny, tylko że strasznie krótki. Może jakby się nie widziało innych numerów Quentiego,
nie byłoby tego wrażenia... wielki plus dla mr orange za rozegranie kart oraz wielki minus dla
mr pink za nie skojarzenie [tip] z [tit].
Mam też pytanko natury niepewnej:
(SPOILER)
w ostatniej scenie
mamy do czynienia z układem następującym: szef celuje w mr orange, w szefa mr white, a
w mr white'a Eddie. Następuje seria strzałów, wszyscy czterej padają sztywni, mimo, że
mr orange nie celował w Eddiego. Moje pytanie brzmi - czy wyjaśnienie, dlaczego Eddie
też dostał kulkę jest zupełnie intuicyjne, czy wymaga głębszego namysłu? (Pytam, bo sam
znam odpowiedź, ale chcę znać rozkład statystyczny).
(spoiler)
"Moje pytanie brzmi - czy wyjaśnienie, dlaczego Eddie też dostał kulkę jest zupełnie intuicyjne, czy wymaga głębszego namysłu? (Pytam, bo sam znam odpowiedź, ale chcę znać rozkład statystyczny)."
A po co w tym wypadku snuć jakieś rozważania? Wprawdzie na początku można odnieść wrażenie, że Pan Biały oddał dwa strzały i trafił Eddiego (lufa jego pistoletu odwraca się w stronę młodego Cabota), ale i tak wszystko sprowadza się to do tego, że to po prostu błąd w filmie. To, że wszyscy zostaną zastrzeleni, było oczywiste już w chwili, gdy zaczęli celować w siebie nawzajem, ale widocznie nie przemyślano tej sceny dostatecznie długo.
Czyli jest przynajmniej jedna osoba dowodząca, że owszem, można nad tym się zastanowić. Bynajmniej nie jest to błąd, bo Eddiego zastrzelił nikt inny, jak pan Pink, przyczajony pod schodami.
Panie Evan Ogród
Zabawne, że nie istnieje żaden dowód na potwierdzenie tej teorii (zwłaszcza że Różowy schował się pod schodami, nie wyciągając broni), a sam Tarantino jest innego zdania. Albo inaczej - miga się od wyrażenia konkretnej opinii, co jasno sugeruje błąd - jakich zresztą pełno w dosłownie każdym filmie.
"You know what? It'll be the biggest controversy of this film. We're leaving it".